Gruszka aligatora, czyli kilka słów o Awokado.
Owoc ten zawiera mnóstwo wartości odżywczych wspomagających nasz organizm. Zawartość węglowodanów to zaledwie 0,4g na 1dag, przy czym tłuszcze omega 3 stanowią 23,5g, białko 1,9g. Smaczliwka ma w sobie mnóstwo witamin takich jak witamina A, B1, B2, C, PP, K i H, kwas pantotenowy, sole mineralne (wapń, potas, miedź, fosfor). Nie zawiera cholesterolu ani sodu, więc dojrzały owoc awokado może posłużyć nam jako substytut masła.
Zatem jaki wpływ ma awokado na nasze zdrowie?
Po pierwsze wpływa na nasz mózg oraz układ nerwowy. Awokado zawiera, wspomniane już wcześniej, kwasy Omega-3 oraz witaminę E, dzięki nim pomaga zapobiegać chorobie Alzheimera. Regularne spożywanie usprawnia funkcjonowanie mózgu, zwiększa pamięć i koncentrację. Dzięki z dobroczynnym kwasom tłuszczowym zapobiega lub odwraca insulinooporność, zapobiega skokom poziomu cukru we krwi. Zawarte w owocach fitoskładniki pozwalają na obniżenie ciśnienia krwi, a także obniżenie poziomu złego cholesterolu, dlatego też spożywanie awokado zaleca się również w profilaktyce chorób serca. Awokado zawiera też sporo potasu, który reguluje gospodarkę elektrolitową i warunkuje prawidłową pracę układu sercowo-naczyniowego.
Zawarta w „Smaczliwce” luteina ma ogromne znaczenie antyoksydacyjne dla naszych oczu, zapobiegać zaćmie oraz zwyrodnieniom plamki żółtej.
W awokado znajduje się glutation (król antyoksydantów). Stanowi on wsparcie dla pracy wątroby i układu nerwowego, odpowiada też za wytwarzanie innych antyoksydantów. Glutation poprawia też wydajność układu immunologicznego, zwiększając odporność na czynniki chorobotwórcze. Awokado polecane jest w dietach odchudzających gdyż zawarte w nim tłuszcze poprawiają nasz metabolizm co wykazały liczne badania.
„Owoc aligatora” jest bogaty w kwas foliowy, który jest niezbędny dla prawidłowego rozwoju układu nerwowego płodu oraz inne narządy, więc przyszłe mamy powinny wzbogacić swoją codzienną dietę o naturalne produkty, które zawierają kwas foliowy. Awokado zawiera mnóstwo enzymów i składników odżywczych, które wpływają na prawidłową pracę układu pokarmowego, zmniejszają stany zapalne w żołądku. Jedząc smaczliwkę, chronisz się przed występowaniem wrzodów żołądka, wzdęć, biegunek czy zaparć. Dodatkowo korzystnie wpływa także na wchłanianie cennych substancji odżywczych w jelitach.
Dieta przy antybiotykoterapii
Kiedy koniecznym staje się wdrożenie antybiotykoterapii powinniśmy przestrzegać kilku podstawowych zasad. Na czas leczenia powinniśmy zrezygnować ze spożywania niektórych produktów lub zachować znaczne odstępy czasowe między nimi, a spożywanymi lekami. Podstawą każdej antybiotykoterapii jest bezwzględny zakaz spożywania alkoholu w trakcie i do siedmiu dni po jej zakończeniu. Dieta przy antybiotykoterapii!
Nie spożywaj alkoholu
Alkohol hamuje metabolizm leku oraz osłabia możliwości oczyszczania organizmu. Pamiętajmy, że leki są substancjami toksycznymi i z nich również nasz organizm musi się oczyścić. Spożywając podczas kuracji napoje alkoholowe silnie obciążamy wątrobę, która musi w tym samym czasie wydalić obydwie substancje z organizmu. Poza tym leki mogą niekorzystnie wpływać na przemiany etanolu, powodując zwiększone tworzenie się aldehydu octowego, który z kolei może powodować wiele dolegliwości tj.: nudności, wymioty, bóle brzucha, problemy z układem krążenia.
Pij dużo płynów, ogranicz nabiał i cytrusy
Podczas terapii w diecie musimy zwiększyć spożycie płynów, a w tym przede wszystkim wody, którą powinniśmy popijać leki. Popijając antybiotyki takimi płynami jak: mleko, soki z cytrusów, kawa czy czarna herbata, możemy osłabiać ich wchłanianie. Jeśli jednak lubimy produkty nabiałowe, musimy zachować co najmniej dwugodzinną przerwę między spożywanym produktem, a antybiotykiem. Zazwyczaj leki zażywane są w godzinach porannych i wieczornych dlatego pierwsze śniadanie oraz kolacja powinny być posiłkami lekkostrawnymi, ze zmniejszoną ilością tłuszczu i nabiałów. Oczywiście nie musimy rezygnować zupełnie z fermentowanych produktów nabiałowych tj.: kefiry, jogurty, maślanki gdyż są one również źródłem naturalnych szczepów probiotycznych, a te z kolei stanowią podstawę zdrowia naszych jelit. Niewątpliwie powinniśmy zrezygnować ze spożywania cytrusów, a w szczególności z grejpfruta, który zawiera w swoim składzie flawonoidy oraz furanokumaryny blokujące enzymy odpowiedzialne za metabolizm wielu leków. Zaburzenia wchłaniania leków wykazują również preparaty żelaza, wapnia, multiwitaminy oraz leki zobojętniające soki trawienne więc przyjmowanie kilku leków jednocześnie zawsze powinno być skonsultowane ze specjalistą.
Zadbaj o jelita
Istotnym elementem w terapii jest zwiększenie spożycia warzyw i owoców, które stanowią źródło witamin i minerałów oraz substancji prebiotycznych, które wpływają na zwiększoną kolonizację pożytecznych bakterii zasiedlających nasze jelita. Oczywiście najlepszym naturalnym źródłem owych bakterii są produkty fermentowane tj.: kiszony czosnek, ogórki, czy kapusta kiszona, która jest zarówno prebiotykiem, jak i probiotykiem. Antybiotyki bardzo często wpływają negatywnie na pracę całego układu pokarmowego, ponieważ niszczą naturalną mikroflorę jelitową. Podczas terapii mogą wystąpić zaburzenia trawienia, wzdęcia, nudności, bóle brzucha czy biegunka, która może utrzymywać się jeszcze długo po zakończeniu leczenia. Wszystkie te objawy świadczą o osłabionej florze bakteryjnej, którą należy jeszcze długo po antybiotykoterapii odpowiednio odbudowywać. Powinniśmy zatem sięgać po odpowiednie suplementy probiotyczne, które wykazują skuteczne działanie tj. szczep Lactobacillus Plantarum 299V, Lactobacillus rhamnosus, czy drożdże Saccharomyces boulardi.
W diecie przy antybiotykoterapii nie powinno również zabraknąć naturalnych antybiotyków oraz pokarmów wykazujących działanie bakteriobójcze tj.: czosnek, cebula, chrzan, miód pszczeli. Podczas długotrwałej antybiotykoterapii powinniśmy rozważyć wprowadzenie diety przeciwgrzybiczej ograniczając spożywanie cukru, wysokoprzetworzonej żywności, białej mąki, produktów zawierających drożdże, niektórych owoców. W ten sposób zapobiegamy niekontrolowanemu rozmnażaniu się drożdżaków Candida, zasiedlających jelito grube. Jednak aby cieszyć się zdrowiem na co dzień musimy dbać o naszą odporność, a zatem pamiętać o odpowiedniej ilości snu, zdrowej i pełnowartościowej diecie, aktywności fizycznej oraz uśmiechu.
Homocysteina – czy należy jej się bać?
Zarówno warunki środowiskowe, uwarunkowania genetyczne, jak i nasz styl życia wpływać mogą na stężenia homocysteiny, która długotrwale podwyższona wpływa niekorzystnie na nasz organizm, indukując stany zapalne w organizmie oraz przyczyniając się do powstawania wielu chorób. Zasadnym wydaje się zatem systematyczne kontrolowanie jej poziomu. Nasuwa się zatem pytanie: Czym jest homocysteina? Jaki powinien być jej poziom? I jakie choroby nam grożą jeśli jej wysokie stężenia zbyt długo będą się utrzymywać na wysokim poziomie? Oczywiście należy pamiętać, że homocysteina jest pośrednim markerem niedoboru witamin z grupy B.
Czym jest homocysteina?
Homocysteina jest enogennym, siarkowym aminokwasem, niewchodzącym w skład białek, który jest produktem przejściowym ( produkt uboczny w reakcji metylacji) na szklaku przemian innego aminokwasu- metioniny. Homocysteina powstaje w komórce z S-adenozylometioniny (SAM), która z kolei jest substancją uczestnicząca w wielu niezbędnych przemianach biochemicznych w organizmie. Homocysteina powstaje w procesach fizjologicznych w wewnątrz każdej komórki, a więc nie jest aminokwasem dostarczanym wraz z pożywieniem. Transportowana jest na zewnątrz komórek, gdzie można oznaczyć jej stężenie w osoczu. W osoczu też ulega utlenieniu. Jej poziom we krwi oznacza całkowitą jej ilość w organizmie. Homocysteina ulega detoksykacji głównie w wątrobie i w nerkach.
Metabolizm homocysteiny
Homocysteina może zostać przekształcona z powrotem do metioniny, w warunkach jej niedoboru ( w procesie remetylacji) lub w warunkach wysycenia szlaku remetylacji do cysteiny za pomocą syntazy-β-cystationiny i przy udziale witaminy B6 (w procesie transsulfurylacji). W reakcji remetylacji homocysteina przekształcona z powrotem do metioniny i po aktywacji do S-adenozylometioniny bierze udział w metylacji DNA, RNA, białek, fosfolipidów i neuroprzekaźników. W metabolizmie homocysteiny bierze udział wiele substancji, witamin, substancji mineralnych, które są kofaktorami enzymów lub akceptorami grup metylenowych w procesach przemian metabolicznych homocysteiny. Najistotniejszymi kofaktorami tych przemian są m.in.: kwas foliowy, witamina B2, B6 czy B12. Jedną z najczęstszych przyczyn zbyt wysokiego stężenia homocysteiny jest niedobór w diecie produktów bogatych w witaminy z grupy B oraz zbyt wysoka podaż produktów bogatych w aminokwas metioninę ( szczególnie białka zwierzęce). Okazuje się, że znaczne zwiększenie podaży w diecie folianów prowadzić może do obniżenia homocysteiny nawet o 25%, przy czym udział innych kofaktorów tj. witaminy B12 wydaje się mieć mniejszy w tym udział. Niedobór tych mikroskładników substancji może prowadzić do zmniejszenia aktywności enzymów uczestniczących w przemianie homocysteiny, co może skutkować jej wysokim poziomem wewnątrzkomórkowym, a tym samym zwiększonego transportu zewnątrzkomórkowego i wzrostu w osoczu.
Bardzo częstą przyczyną hiperhomocysteinemii są również polimorfizmy genów związanych w tworzeniem enzymów biorących udział w jej przekształceniach. Jednym z najczęściej występujących polimorfizmów w populacji europejskiej jest punktowa mutacja polegająca na zamianie cytozyny (C) na tyminę (T) w pozycji 677 (C677→T) genu MTHFR, który koduje reduktazę metylenotetrahydrofolianową. Przyjmuje się, że w Polsce polimorfizm w układzie homozygotycznym T/T ( obydwoje rodziców) występuje u ok. 10-13% populacji, natomiast w układzie heterozygotycznym C/T występuje u ok. 50 % populacji. W przypadku podejrzenia zaburzeń metylacyjnych niezbędne jest wykonanie badań genetycznych na obecność tych mutacji. Dzięki odpowiednio skomponowanej dietoterapii oraz indywidualnie dobranej suplementacji odpowiednimi formami witamin z grupy B można zapobiegać powstawaniu hiperhomocyteinemii.
Poziom homocysteiny w osoczu
Normy laboratoryjne homocysteiny wynoszą a 5-14 qmol/l. Z pewnością taki szeroki zakres referencyjny może dawać nam złudne poczucie, że nasz wynik jest prawidłowy. Za podwyższony poziom homocysteiny uznaje się > 10qmol/l) i tak stan nazywamy hiperhomocysteinemią i uznawany jest za cytotoksyczny dla organizmu. Za prawidłowe uznaje się stężenie homocysteiny w granicach 5-9 qmol/l. Oczywiście poziom homocysteiny uzależniony jest od wieku, płci czy stanu fizjologicznego. Za prawidłowe stężenia u kobiet planujących ciążę uznaje się 6-7 qmol/l.
Hiperhomocysteinemia, a ciąża
Kobiety planujące ciążę, zwłaszcza te u których występuje mutacja w genie MTHFR, powinny systematycznie kontrolować poziom homocysteiny, gdyż jej wysoki poziom równie niekorzystnie wpływa na płodność, zaburzając interakcję pomiędzy komórka jajową, a plemnikiem, upośledzając implantację zapłodnionego jaja czy wpływając niekorzystnie na proces embriogenezy. Hiperhomocysteinemia może zwiększać ryzyko poronień nawykowych, może hamować rozwój płodu czy doprowadzić do jego obumarcia. Homocysteina gromadząca się w komórkach płodu może doprowadzać do występowania wielu uszkodzeń, wad cewy nerwowej, wad serca, rozszczepu kręgosłupa. Hiperhomocysteinemia u ciężarnych kobiet prowadzić może do hipotrofii płodu i konsekwencji niskiej masy urodzeniowej, przedwczesnego porodu przed 37 tygodniem ciąży, stanu przedrzucawkowego, przedwczesnego odklejania się łożyska, powikłań zakrzepowo-zatorowych, czy nadciśnienia tętniczego. Badacze norwescy stwierdzili zależność pomiędzy hiperhomocysteinemią u kobiet ciężarnych a wadami cewy nerwowej, rozszczepem podniebienia u ich potomstwa, czy wadami stóp. Dlatego tak ważne jest dostarczanie w diecie oraz suplementacji odpowiedniej dawki folianów w okresie prokreacyjnym, zarówno przed planowaniem ciąży, jak i w pierwszych jej miesiącach. Coraz więcej badań wskazuje na skuteczne kontrolowanie i obniżanie poziomu homocysteiny poprzez wprowadzanie suplementacji odpowiednią formą kwasu foliowego w połączeniu z innymi witaminami takimi w grupy B.
Hiperhomocysteinemia, a choroby układu krążenia
Hiperhomocysteinemia związana jest ze zwiększonym ryzykiem rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, choroby serca niedokrwiennej oraz wystąpienia udaru mózgu. Wiele badań wskazuje na zależność pomiędzy występowaniem hiperhomocysteinemii u osób ze zdiagnozowanym pierwotnym nadciśnieniem tętniczym. Długotrwale podwyższone stężenie homocysteiny prowadzić może do uszkodzeń komórki śródbłonka, degradacji elastyny w błonie wewnętrznej, zmniejszenia elastyczności naczyń krwionośnych oraz przyspiesza proces włóknienia i wapnienia. Oczywiście należy pamiętać, iż mechanizm tego oddziaływania jest procesem złożonym i powiązanym z działaniem innych czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Poza tym hiperhomocysteinemia powiązana jest z występowaniem zwiększonego ryzyka powikłań zakrzepowo-zatorowych ze względu na zaburzenia układu homeostazy i aktywację czynników krzepnięcia: V, VII i XII, oraz obniżanie aktywności wiązania antytrombiny III z proteazami.
Hiperhomocysteinemia, a choroby neurodegeneracyjne
Okazuje się, że homocysteina jest niezależnym czynnikiem ryzyka występowania chorób neurodegeneracyjnych tj.: Parksinsonizm czy choroba Alzheimera. Starzenie się komórek związane jest ze wzrostem prozapalnych substancji wolnorodnikowych tzw. Reaktywnych Form Tlenu ( RFT). W procesach neurodegeneracyjnych wysokie stężenia homocysteiny zwiększają znacznie ryzyko powstania zmian miażdżycowych w naczyniach mózgu, które z kolei prowadzić mogą do jego niedotlenienia. Hiperhomocysteinemia zwiększa ryzyko wystąpienia objawów otępiennych nawet 4-5 krotnie w porównaniu z grupą kontrolną. Wielu badaczy upatruje się związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy Alzheimerem, a hiperhomocysteinemią. Obecnie trwają badania z wykorzystaniem suplementacji kwasem foliowym oraz witaminą B12. Niestety wraz z wiekiem spożywamy mniej folianów oraz ich wchłanianie, jak i innych składników odżywczych jest osłabione. Okazuje się, że mężczyźni oraz osoby w podeszłym wieku częściej narażone są na występowanie hiperhomocysteinemii, a badania wskazują nawet o 40% badanych w tej populacji. Mechanizmy związane z toksycznym oddziaływaniem homocysteiny na pracę mózgu powiązywane są z syntezą S-adenozylometioniny, która bierze udział w metylacji neurotransmiterów, mieliny i fosfolipidów błon komórkowych.
Hiperhomocsteinemia, a padaczka
Homocysteinie przypisuje się coraz szersze oddziaływanie na nasz organizm, choć mechanizmy tego oddziaływania w przypadku osób chorujących na padaczkę nie są do końca poznane. Do tej pory odnotowywano zjawisko hiperhomocysteinemii u osób chorujących na padaczkę natomiast nie zajmowano się przyczyną tego zjawiska.
Z pewnością u osób leczonych na padaczkę poziom homocysteiny jest wzrasta podczas terapii stosowania niektórej grupy leków. Karbamazepina, fenytoina, fenobarbital, prymidon należą do grupy leków indukujących cytochrom 450. W grupie badanych przyjmujących tego typu leki odnotowuje się wzrost stężenia homocysteiny w surowicy. Z kolei u osób, które przyjmują leki hamujące cytochrom 450 odnotowuje się jej obniżenie. Leki takie jak klonazepam, lamotrygina, topiramat, wigabatryna nie mają wpływu na cytochrom P450. Wyższe poziomy homocysteiny odnotowywane są u osób chorujących na padaczkę z mutacją genu MTHFR C677T. U dzieci przyjmujących kwas walproinowy oraz karbamazepiny odnotowuje się wzrost poziomu homocysteiny z jednoczesnym obniżeniem kwasu foliowego, choć leczenie generalnie kwasem walproinowym i jego solami w najmniejszym stopniu podwyższa poziom homocysteiny. Badania potwierdzają, iż wraz z długością trwania choroby poziom homocysteiny wzrasta u osób z padaczką lekooporną.
Okazuje się, że zarówno homocysteina, jak i jej metabolity mogą wpływać toksycznie i powodować uszkodzenia neuronów stymulując receptor N-metylo-D-asparaginianu, a tym samym poziom reaktywnych form tlenu ( wolnych rodników). W badaniach na modelach zwierzęcych homocysteina zwiększa toksyczność miedzi i â-amyloidu oraz indukuje apoptozę w neuronach hipokampu. Ponadto podawanie wysokich dawek szczurom powodowało u nich występowanie drgawek. Drgawki odnotowuje się u 20% z homozygotycznym niedoborem b-syntazy cystationiny ( polimorfizm w genie CBS).
Najnowsze badania w grupie niemowląt z zaburzeniami neurologicznymi wykazały częstsze napady padaczkowe u niemowląt, u których odnotowano niedobory witaminy B12. U tej grupy pacjentów odnotowano wysoki poziom homocysteiny lub niski poziom witaminy B12 w surowicy. Okazuje się zatem, ze niedobory witaminy B12 u niemowląt z ciężkimi zaburzeniami neurologicznymi są bardziej powszechne niż dotychczas sądzono.
Hiperhomocysteinemia, a czynniki środowiskowe, styl życia, farmakoterapia
Na podwyższenie stężenia homocysteiny wpływać mogą również czynniki środowiskowe takie jak: nadużywanie alkoholu, kofeiny, palenie tytoniu czy brak aktywności fizycznej. Czynniki te bowiem zaburzają prawidłowe wchłanianie kwasu foliowego. Alkohol blokuje aktywność syntazy metioninowej, a tym samym blokuje proces remetylacji homocysteiny. Z kolei w dymie papierosowym substancje toksyczne inaktywują witaminę B6 w wątrobie, przez co zmniejsza się katabolizm homocysteiny. Długotrwałe przyjmowanie niektórych leków również może przyczyniać się do powstania hiperhomocysteinemii (aminoglutetimid, karbamazepina, cholestyramina, kolestypol, L-dopa, IPP – inhibitory pompy protonowej, sulfazalazyna, metformina, timetroprim, l-metionina, metotreksat, kwas nikotynowy, teofilina, triamteren, tlenek azotu).
Jedzenie jak narkotyk - zespół BED ujmowany w kategoriach uzależnienia
Napadowe objadanie się postrzegane jako częściowa lub całkowita utrata kontroli nad jedzeniem ujmowana jest obecnie jako jeden z poważniejszych problemów współczesnych czasów. Zespół BED charakteryzuje się powtarzalnymi abulicznymi epizodami objadania się, zwykle nie wywołanymi głodem i bez następujących po nich zachowań kompensacyjnych, jak przeczyszczanie, głodówki czy nadmierne ćwiczenia fizyczne. Osoby cierpiące na zespół BED zwykle zgłaszają dyskomfort i poczucie winy w związku ze swoimi nawykami pokarmowymi. Mają ogromną trudność w kontrolowaniu tych zachowań pomimo niezdrowego przyrostu masy ciała i wynikających z niego problemów medycznych.
Zespół napadowego objadania się (Binge Eating Disorder, BED) wpisuje się w koncepcję uzależnień, na rzecz czego istnieją dowody kliniczne i naukowe. Na przykład Cassin i von Ranson (2007) odkryli, że 94% osób dorosłych z BED opisywało siebie jako „uzależnionych od jedzenia” czy „kompulsywnych żarłoków” i spełniało kryteria uzależnienia od substancji wg DSM IV, w przypadku, gdy słowo „substancja” oznaczało „objadanie się”.
Zgodnie z teorią „modelu uzależnienia” niektóre osoby objadają się, mając biologiczną skłonność do pewnych pokarmów. Owa skłonność jest uwarunkowana biologicznie, zatem całkowite wyleczenie problemu nie jest możliwe. Uzależnienie od napadowego objadania się w tym kontekście porównywana jest do uzależnienia od narkotyków czy alkoholu. Nie da się ukryć, ze istnieje wiele podobieństw między klasycznym uzależnieniem a napadowym objadaniem się.
Z biologicznego punktu widzenia uzależnienie od używek i od jedzenia związane są z identycznymi mechanizmami przemian biochemicznych. Głód jedzenia i głód narkotykowy są usuwane przez te same procesy, których rezultatem jest wzrost stężenia dopaminy oraz innych neuroprzekaźników w strukturach mózgu. Przemianom podlegają te same substancje tylko w innych ilościach. Narkotyki znacznie silniej stymulują wzrost produkcji endorfin, a co za tym idzie później następuje silniejszy spadek ich stężenia. Objawy w tym przypadku są znacznie gwałtowniejsze. Choć wiadome jest, że poprawa będzie chwilowa, dla osoby uzależnionej nie ma to najmniejszego znaczenia. Wszelkie odległe następstwa nałogu stają się nieistotne, gdy w mózgu obniża się stężenie neuroprzekaźników.
Dodatkowo u części ludzi stwierdza się zmniejszoną liczbę receptorów dopaminergicznych, czyli takich, do których przyłącza się cząsteczka dopaminy. Ten defekt powoduje, że uzyskanie stanu dobrego, stabilnego samopoczucia napotyka dodatkowe trudności. Natomiast osoby z prawidłową liczbą receptorów znacznie rzadziej odczuwają potrzebę, aby poprawiać samopoczucie sięgając po jedzenie. Okazuje się, że wśród narkomanów i osób otyłych odsetek osób o zmniejszonej liczbie receptorów dopaminowych jest zdecydowanie większy niż przeciętnie w całej populacji.
Biolodzy ewolucyjni twierdzą, iż „głody (cravings)” na cukier lub tłuszcz wykształciły się, aby zwiększyć pobieranie energii przez ludzi w warunkach nieprzewidywalnych pod względem odżywczym, które były normą aż do niedawna. Jednak, w ilościach spożywanych przez ludzi dzisiaj, tłuszcze i cukry mają uzależniający potencjał równy popularnym narkotykom. Niestety przemysł spożywczy reaguje na nasze naturalne pragnienia i stopniowe zwiększanie cukrów i tłuszczów w większości naszych codziennych pokarmów. Podobnie jak różne narkotyki doprowadzają do różnego stopnia uzależnienia, tak pokarmy również różnią się zdolnością do sprzyjania ich nadużywaniu. Obecnie eksperci są pewni i zgodni w twierdzeniu, że składniki odżywcze zawarte w żywności przetworzonej są uzależniające ze względu na skoncentrowanie i wysoką zawartość tłuszczy i cukrów.
Zatem zarówno w przypadku nadużywania narkotyków, jak i nadużywania jedzenia dochodzi do zmian mechanizmów mózgowych w sposób przyczyniający się do ich zwiększającego się, kompulsywnego używania.
Stan naszej psychiki czy emocje można coraz dokładniej opisywać za pomocą wskaźników biochemicznych. Wiadomo, że dopiero od pewnego poziomu dopaminy, serotoniny, acetylocholiny i innych neuroprzekaźników, pojawia się możliwość odczuwania zadowolenia, sprawnego koncentrowania się, skutecznego zapamiętywania. Zatem poziom zadowolenia, nie zależy tylko od zewnętrznych czynników i osobniczych cech charakteru, ale w ogromnym stopniu związany jest z prawidłowym metabolizmem mózgu. Kiedy w mózgu obniża się stężenie owych hormonów, nasze samopoczucie ulega pogorszeniu i aby uległo poprawie, sięgamy po jedzenie. Dlatego może on stać się niebezpiecznym narkotykiem.
W rozwoju uzależnienia od używek istotne role przypisuje się czynnikom środowiskowym. Funkcjonowanie w konkretnej przestrzeni społecznej zwiększa prawdopodobieństwo popadnięcia w nałóg. Podobnie bywa z nałogiem jedzenia. Jeżeli przyjmiemy, że jednym z podstawowych mierników liczby uzależnionych jest w tym wypadku rozpowszechnienie nadwagi i otyłości, które stanowią bezpośrednie następstwo niekontrolowanego objadania się, to zauważyć możemy szereg prawidłowości.
Jedna z najbardziej wyróżniających cech uzależnienia od narkotyków jest określana przez osoby uzależnione mianem „głodu”, pojawiającego się w czasie ich rozpaczliwych i powtarzanych prób wyjścia z nałogu. Silne odczucie „głodu” u uzależnionych, które może zostać wywołane nawet przez niewielką „dawkę” - podobnie jak przez inne uwarunkowane wskazówki środowiskowe – uważa się za przyczyniające się do słabych długoterminowych wyników leczenia. Badania pokazują, że „głody” jedzeniowe są znacząco wyższe u osób dotkniętych BED.
Jednakże nie należy skupiać się na samych podobieństwach, a mieć na uwadze również różnice pomiędzy tymi formami zachowań, mające kluczowe znaczenie dla ich zrozumienia oraz skutecznej terapii. Trzema głównymi różnicami pomiędzy napadowym objadaniem się a nadużywaniem środków odurzających są:
- Napadowe objadanie się nie polega na spożywaniu określonych produktów, lecz na spożywaniu ich nadmiernych ilości.
- Osoby napadowo objadające się, pragną uwolnić się od takiego zachowania, nieustannie starając się ograniczyć ilość przyjmowanych produktów. Owe zachowanie kojarzy się z brakiem kontroli nad jedzeniem oraz ryzykiem niekontrolowania wagi. Osoby nadużywające alkoholu i narkotyków nie są wewnętrznie zdeterminowane, aby unikać używek.
- Osoby napadowo objadające się, czują strach przed zaangażowaniem się w takie zachowanie. Często napadowemu objadaniu się towarzyszą określone postawy wobec swojej figury i wagi, związane z postrzeganiem siebie,a co za tym idzie z niezadowoleniem z własnego ciała. Niestety pragnienie ograniczenia jedzenia sprawia, iż osoby te zaczynają się objadać. Natomiast powodem, dla którego osoby uzależnione od używek sięgają po nie, nie jest to, ze pragną ich uniknąć.
Różnice pomiędzy napadowym objadaniem się, a uzależnieniem od narkotyków, czy alkoholu, wymuszają wprowadzanie odmiennych terapii i sposobów leczenia. W przypadku większości problemów z napadowym objadaniem się terapia powinna skupić się na powściągnięciu samokontroli, natomiast w leczeniu uzależnień od używek leczenie powinno koncentrować się na jej umocnieniu.
Opracowano wiele teorii w celu opisania przyczyn zaburzeń odżywiania się, które kładą nacisk na różne czynniki. Modele fizjologiczne skupiają się na czynnikach genetycznych, natomiast podejście poznawczo-behawioralne, model społeczno-kulturowy i model znaczących wydarzeń umieszczają jednostkę w jej kontekście społecznym.
Uważam, iż czynnikami wpływającymi na skłonności do napadowego objadania się są nie tylko koncepcje biologiczne, fizjologiczne czy genetyczne. Wiadomo jest, iż w tych modelach zaburzeń odżywiania istnieją problemy, związane wytłumaczeniem pewnych zależności związanych z płcią, wiekiem, demografią czy statusem społeczno-ekonomicznym. Dlatego wielu zachowań należy dopatrywać się również w powiązaniu z czynnikami społecznymi i kulturowymi.
Napadowe objadanie się to bardzo złożone zjawisko, które zapewne należy łączyć z cechami typowego uzależnienia. Jednak istnieje wiele czynników różnicujących te zachowania. Zespół BED posiada znamiona typowego uzależnienia, w którym substancją aktywującą jest jedzenie, tak jak inne używki, z drugiej zaś strony posiada szereg podobieństw do innych uzależnień tj. zakupy, hazard, gdzie sama aktywność charakteryzuje się właściwościami wzmacniającymi.
Osoby cierpiące na zespół BED wymagają podjęcia interwencji terapeutycznej, które pomimo iż wymagają długotrwałego procesu, bywają skuteczne, a osoby dotknięte tym problemem mogą powrócić do pełni zdrowia. Więcej ciekawych artykułów na Blogu!
Zespół Jelita Drażliwego czy na pewno?
W naszym układzie pokarmowym żyje ponad 1000 gatunków mikroorganizmów, które ważą łącznie ok. 2 kilogramów. Oczywiście ilość tych żywych organizmów jest różna na poszczególnych odcinkach przewodu pokarmowego. W jelicie cienkim, które mierzy aż siedem metrów długości, wchłaniane zostają substancje odżywcze do układu krążenia. W tym właśnie miejscu ilość mikroorganizmów jest stosunkowo niewielka (ok. 50 milionów bakterii w 1 łyżeczce treści pokarmowej). Natomiast w jelicie grubym, którego długość sięga 1,5 metra, znajduje się potężna ilość mikroorganizmów, które żyjąc ze sobą w harmonii pomagają utrzymać nasz cały organizm w zdrowiu. Zespół Jelita Drażliwego.
Do przerostu bakteryjnego jelita cienkiego SIBO dochodzi zazwyczaj kiedy uszkodzeniu ulegnie wędrujący kompleks mioeletryczny MMC, którego głównym zadaniem jest usuwanie niestrawionych resztek pokarmu. MMC może zostać uszkodzony chociażby przez infekcje wirusowe potocznie zwane „jelitówkami”. Drugą najczęstszą przyczyną powstania SIBO jest niedokwaszenie żołądka. Należy oczywiście pamiętać, że problemy z pracą układu pokarmowego w dużej mierze wynikać mogą także z zaburzeń pracy tarczycy, długotrwałej ekspozycji na stres, bardzo intensywnego wysiłku fizycznego czy źle zbilansowanej diety, bogatej w produkty przetworzone.
Nieleczony przerost bakteryjny w jelicie cienkim przyczynia się do zaostrzenia objawów lub powstania: zespół jelita drażliwego, reumatoidalne zapalenie stawów, depresja, niewydolność trzustki, niedokrwistość, zespoł niespokojnych nóg, choroby Leśniowskiego-Chrona, zapalenie jelita grubego, rozrost candida albicans, choróba skóry (trądzik, egzema, łuszczyca), chroniczne zmęczenie i ból głowy.
Przerostowi bakteryjnemu SIBO może współtowarzyszyć również przerost drożdżaków Candida czy zakażenie pasożytnicze. Dlatego też najistotniejsza w leczeniu tego typu dolegliwości jest odpowiednia diagnostyka, leczenie oraz dietoterapia.
Podejrzewasz u siebie SIBO? Zadzwoń i umów się na szybkie i nieinwazyjne badanie wodorowym testem oddechowym.
Zupa kalafiorowa z koperkiem
Zupa kalafiorowa z koperkiem
Sposób przygotowania
Do garnka wrzuć masło oraz czosnek, chwilę podsmaż. Dodaj mięso i przyprawy ( liść laurowy, tymianek, ziele angielskie), dolej wodę. Gotuj 15 minut.
W tym samym czasie umyj i obierz warzywa korzeniowe. Pokrój na mniejsze kawałki.
Dodaj do wywaru oraz dolej wodę tak aby przykrywała warzywa.
Gotuj około 15 min.
Do zupy dodaj kalafior. Zapraw zupę śmietaną. Pod koniec gotowania wsyp zielony groszek, natkę pietruszki oraz koperek. Zupa kalafiorowa gotowa do podania! Więcej przepisów na naszym blogu.
Składniki
- kalafior 150g, (3 różyczki)
- groszek zielony 15g, (1 łyżka)
- pierś z indyka 100g,
- czosnek 5g, (1 ząbek)
- śmietana 18g, (1 łyżka)
- masło esktra 5g, (1 łyżeczka)
- woda
- przyprawy: sól, pieprz, tymianek, liść laurowy, ziele angielskie, liść laurowy
Placki ziemniaczano-cukiniowe
Placki ziemniaczano-cukiniowe to pyszny i prosty przepis.
Sposób przygotowania
Cukinię tarkuj na grubych okach, przypraw solą i pieprzem. Po chwili wyciśnij z niej wodę.
Dodaj tarkowanego, surowego ziemniaka i pozostałe składniki. Wymieszaj.
Całość smaż na małej ilość tłuszczu lub na patelni ceramicznej, beztłuszczowej. Placki ziemniaczano-cukiniowe podawaj na ciepło. Więcej przepisów na naszym blogu.
Składniki
- ziemniaki 140g, (2 sztuki)
- cukinia 100g, (1 mała sztuka)
- jajko kurze 56g, (1 sztuka)
- czosnek 5g, (1 ząbek)
- mąka gryczana 20g, (2 łyżki)
- olej rzepakowy 5g, (1 łyżeczka)
- przyprawy: sól, pieprz, zioła prowansalskie
Zupa krem z dyni
Delikatna i smaczna zupa krem z dyni to świetna propozycja na jesień!
Sposób przygotowania
Warzywa obierz i umyj. Możesz użyć dyni mrożonej. Przełóż warzywa do garnka, dolej odrobinę bulionu i duś ok. 15 minut pod przykryciem mieszając od czasu do czasu.
Dodaj przyprawy i masło. Wlej pozostały bulion i gotuj wszystko jeszcze 20 minut.
Całość zmiksuj na krem.
Płatki migdałowe upraż na suchej patelni. Posyp nimi gotową zupę krem. Zupa krem z dyni gotowa! Więcej przepisów na naszym blogu.
Składniki
- dynia 200
- marchewka 45g, (1 sztuka)
- pietruszka 20g, (½ sztuki)
- czosnek 5g, (1 ząbek)
- seler 60g, (1 plaster)
- cebula 25g, (¼ sztuki)
- migdały w płatkach 10g, (1 łyżka)
- natka pietruszki 6g, (1 łyżeczka)
- masło ekstra 5g, (1 łyżeczka)
- bulion warzywny 300ml, (1¼ szklanki)
- przyprawy: sól, pieprz, mielona słodka papryka, rozmaryn, kurkuma, imbir
Candida - niebezpieczny przeciwnik
Candida (np candida krusei) jest to rodzaj grzybów należący do rzędu drożdżakowców (Saccharomycetales), który kolonizuje błony śluzowe i skórę człowieka, w tym przewodu pokarmowego.
Obecnie wyizolowano kilkanaście gatunków Candida, do których należy m.in.: Candida albicans, Candida krusei, Candida kefyr, Candida parapsilosis, Candida glabrata, Candida tropicalis, Candida dattila czy Candida pulcherrima. Do zakażenia może dojść drogą endogenną oraz egzogenną. Jedynie Candida krusei nie zasiedla fizjologicznie mikroflory człowieka, zatem do zakażenia tym gatunkiem może dojść jedynie poprzez kontakt zewnętrzny.
Pewne warunki mogą sprzyjać jego przyrostowi w dowolnej lokalizacji, a najczęściej rozrost dotyka przewodu pokarmowego, dróg moczowych lub narządów płciowych. Przerost drożdżaków Candida to schorzenie nazywane Kandydozą.
Warunkami sprzyjającymi do rozrostu grzyba jest ich ilość oraz odpowiednie dla ich rozrostu pH, temperatura, wilgotność czy stężenie cukrów. W sytuacji kiedy dochodzi do zbytniej kolonizacji drobnoustrojów oraz ich adhezji ((łac. adhaesio – przyleganie) do komórek i tkanek gospodarza, rozwija się stan zapalny, infekcja, a w późniejszym czasie również możliwa jest penetracja i zajęcie tkanek gospodarza. Najczęstszym gatunkiem Candida, który wykazuje największe właściwości adhezyjne jest Candida albicans.
We wczesnym stadium infekcji Candida występuje w fazie drożdżowej w postaci jednokomórkowej ( blastospory), natomiast w przewlekłym zakażeniu przyjmuje postać nitkowatych strzępek ( mycelialną). Zarówno jedna jak i druga forma mogą wywoływać Kandydozę, jednak forma nitkowata jest zdecydowanie bardziej inwazyjna z racji silniejszej penetracji w głąb tkanek gospodarza.
Prawdopodobnie zarówno blatospory, jak i strzępki mogą wytwarzać bioflimy w żywych tkankach, które polegają na łączeniu się nawet kilku gatunków drobnoustrojów. Biofilmy to biologiczne błony, wielokomórkowe struktury, które zostają otoczone wieloma substancjami organicznymi i nieorganicznymi, produkowanymi przez drobnoustroje. Charakteryzują się one wysoką adhezją do powierzchni żywiciela. Najczęściej biofilmy tworzy gatunek Candida albicans. Biofilmy stanowią swoistą ochronę dla mikroorganizmów przed działaniem układu immunologicznego gospodarza oraz czynników środowiskowych, do których zaliczamy chociażby skuteczną dezynfekcję czy farmakoterapię. Dlatego ze względu na wysoką oporność zakażenia Candida wymagają często długotrwałej terapii.
Candida nie wywołują choroby u ludzi z prawidłowo funkcjonującym układem odpornościowym
Candida występuje fizjologicznie w organizmie formie komensalnej, pozostającej w symbiozie i nie zagrażającej zdrowiu człowieka. Jedynie zmiana na formę inwazyjną możliwa jest w momencie osłabienia mechanizmów obronnych.
Do przewlekłych i inwazyjnych zakażeń dochodzi częściej u osób z pierwotnymi niedoborami odporności. Natomiast czynnikami sprzyjającymi również do rozwoju Candida jest: przewlekły stres, chemioterapia i radioterapia, długotrwała antybiotykoterapia oraz farmakoterapia, zabiegi chirurgiczne, okres ciąży, wcześniactwo, niemowlęctwo czy podeszły wiek.
Dlaczego Candida jest dla nas groźna?
Candida albicans wywołuje infekcje u ludzi, a badania nad jej zjadliwością są nadal intensywnie badane. Cechą charakterystyczną tego patogenu jest wirulencja, czyli zdolność Candida do wniknięcia, namnożenia oraz uszkodzenia tkanek żywiciela. Candida produkują liczne substancje, do których można zaliczyć chociażby enzymy tj.: lipazy, proteazy inicjujące infekcje na powierzchni błon śluzowych, trawiąc błony komórkowe a także przeciwciała układu odpornościowego. Należy podkreślić, że niektóre z tych szkodliwych enzymów produkowane są jedynie przez gatunek Candida albicans. Candida wytwarzają toksyny o charakterze cytotoksycznym, które mogą hamować również aktywność immunologiczną.
Dieta jako jeden z czynników sprzyjających rozwojowi Candida
Do czynników zakłócających naturalną równowagę mikroflory oraz pH należy również zaliczyć dietę wysoko przetworzoną, bogatą w cukry. Obecna dieta tradycyjna oparta jest na zbyt wysokiej podaży węglowodanów złożonych i prostych, do których zaliczamy produkty skrobiowe, z mąki oczyszczonej, jak i słodycze, słodkie napoje czy owoce. Zbyt mała ilość warzyw bogatych w błonnik pokarmowy przyczynia się także do rozwoju dysbiozy jelitowej i w konsekwencji do przerostu patogennych bakterii i grzybów. Dieta pozbawiona dużej ilości składników odżywczych, witamin, minerałów, które również mogą chronić przed znacznym rozrostem Candida w ustroju, przyczyniać się może do rozrostu zakażenia tym zjadliwym patogenem. Dalego też odpowiednia dietoterapia w kuracjach przeciwgrzybiczych stanowi obok farmakoterapii i suplementacji kluczową rolę. P diecie przeciwgrzybiczej możesz przeczytać TUTAJ.