Dla ekspertów

Niepłodność

Gen MTHFR, trombofilia, insulinooporność. Wspólny mianownik – niepłodność

Długotrwałe, bezskuteczne starania o dziecko lub niepowodzenia położnicze, zawsze powinny skłonić pary do głębszej analizy swojego stanu zdrowia i skorzystania z pomocy specjalistów, którzy pomogą w zidentyfikowaniu problemu i pomogą przejść trudną drogę do sprawienia, aby niepłodność była pokonana.

Niepłodnością nazywamy stan, w którym zachodzi częściowa lub całkowita niemożność wytwarzania funkcjonalnych komórek rozrodczych.  Jak pokazują statystyki, problemy z poczęciem dotykają niemal 15% par, z czego szacunkowo u ok 30-35% przypadków powodowanych jest przez zaburzenia czynności męskiego układu rozrodczego. Jest to o tyle istotne, że w proces przygotowania do ciąży powinni być zaangażowani oboje partnerzy, a nie jedynie przyszła mama. Czy niepłodność można przezwyciężyć? Oczywiście, ale, żeby to zrobić, trzeba poznać źródło problemu.  Odpowiednia diagnostyka i wsparcie specjalistów pozwalają na zidentyfikowanie przyczyny niepłodności u niemal 90% par.

Niepłodność  jest bardzo złożonym problemem i przyczyn niemożności poczęcia dziecka należy szukać w bardzo wielu obszarach naszego zdrowia.

Problem leżący w genach?

Istnieje wiele genów, których defekty korelują ze zwiększonym ryzykiem poronień lub z problemami w skutecznym zapłodnieniu.  W ostatnim czasie szczególną  uwagę wielu specjalistów zwrócił gen MTHFR, kodujący enzym uczestniczący w metabolizmie folianów i homocysteiny.  Uznaje się, że polimorfizmy w tym genie mogą być jedną z przyczyn wczesnych poronień. W przypadku kobiet, których ten problem dotyczy, zasadne jest wykonanie badania genetycznego, które pozwoli na zidentyfikowanie tych polimorfizmów. Przyczyną nawykowych poronień może być także trombofilia, czyli wrodzona skłonność organizmu do tworzenia zakrzepów w naczyniach żylnych. W celu rozpoznania trombofilii, należy zidentyfikować nieprawidłowości w układzie krzepnięcia, wykonując m.in. analizę polimorfizmów w genie protrombiny i czynnika V Leiden.

Sprawdź, czy nie masz insulinooporności

Insulinooporność została uznana w ostatnim czasie za jeden z czynników niepłodności, ponieważ hiperandrogenizm oraz zaburzenia czynności jajników coraz częściej korelują z występowaniem tego zaburzenia metabolicznego u kobiet w wieku rozrodczym.

Zadaniem insuliny jest kontrolowanie poziomu glikemii poprzez stymulowanie wychwytu glukozy z krwi do tkanek, adipocytów, komórek mięśniowych, ale także poprzez hamowanie wątrobowej produkcji glukozy. O insulinooporności mówimy w sytuacji, gdy efektywność powyższych procesów jest niewystarczająca dla utrzymania homeostazy glukozy.

Dotychczas opublikowane badania pokazują, że obniżenie poziomu insuliny poprzez zastosowanie leków uwrażliwiających tkanki na działanie tego hormonu (gł. Metforminy),  oraz odpowiednio skomponowanej diety, może zmniejszyć poziom androgenów, podwyższyć poziom białka wiążącego hormony płciowe (SHBG) oraz przywrócić prawidłową owulację u kobiet, a także wpłynąć na wzrost poziomu estrogenu, co pokazuje, jak istotna jest insulina dla pracy układu rozrodczego.

Aby zdiagnozować insulinooporność, należy wykonać pomiar glukozy i insuliny na czczo, lub, jeśli lekarz uzna to za konieczne, wykonać doustny test obciążenia glukozą i oznaczyć krzywe: cukrową i insulinową.

Zdiagnozowano u Ciebie insulinooporność? Skorzystaj z pomocy naszego specjalisty, który przygotuje dla Ciebie indywidualny plan żywieniowy, dostosowany do Twoich problemów zdrowotnych.

Panowie, kontrolujcie cukier!

Cukrzyca wpływa negatywnie na funkcjonowanie wielu układów i narządów, przyczyniając się do rozwoju retinopatii, niewydolności nerek, chorób układu krwionośnego, neuropatii; ma także wpływ na funkcje rozrodcze. Co więcej, zachorowalność na cukrzycę wzrasta w coraz młodszych grupach wiekowych, przez co wpływ tej choroby na funkcje rozrodcze kobiet i mężczyzn staje się coraz większym problemem. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w ciągu ostatnich lat wiele badań potwierdziło negatywny wpływ cukrzycy na funkcje seksualne mężczyzn, takie, jak jakość nasienia, jakość materiału genetycznego plemników, problemy z erekcją, czy zaburzenia hormonalne.

Każdy mężczyzna, planujący powiększenie rodziny, powinien regularnie kontrolować glikemię, aby mieć pewność, że zaburzenia gospodarki węglowodanowej nie pogorszą jego funkcji rozrodczych.

Oczywiście, podstawą profilaktyki i terapii cukrzycy, zwłaszcza cukrzycy typu 2, jest zdrowa, zbilansowana dieta i regularna aktywność fizyczna.

Potrzebujesz pomocy specjalisty? Skontaktuj się z nami i umów na spotkanie z naszym dietetykiem klinicznym i edukatorem w cukrzycy.

Zadbajcie o siebie, aby przekazać dobre geny

Za minimalny okres przygotowujący do poczęcia uznaje się 3 miesiące. W tym czasie, przyszli rodzice powinni wykonać dokładne badania, zrezygnować z używek, wprowadzić regularną aktywność fizyczną i zdrową zbilansowaną dietę.  Dlaczego jest to tak ważne? Właściwe odżywienie organizmu, wyrównanie niedoborów witaminowo-mineralnych oraz uzyskanie prawidłowej masy ciała istotnie wpływają na jakość komórek rozrodczych, a zwłaszcza materiału genetycznego; zwiększają szanse powodzenia procesu zapłodnienia, oraz samej ciąży.

Podjęliście decyzję o powiększeniu rodziny i chcecie się odpowiednio przygotować?

Skorzystajcie z naszej oferty dedykowanej przyszłym rodzicom! Nasi specjaliści poprowadzą Was przez cały okres przygotowujący do ciąży i wesprą Was na każdym etapie tej trudnej drogi. Niepłodność może zostać pokonana!


Homocysteina

Homocysteina – czy należy jej się bać?

Zarówno warunki środowiskowe, uwarunkowania genetyczne, jak i nasz styl życia wpływać mogą na stężenia homocysteiny, która długotrwale podwyższona wpływa niekorzystnie na nasz organizm, indukując stany zapalne w organizmie oraz przyczyniając się do powstawania wielu chorób. Zasadnym wydaje się zatem systematyczne kontrolowanie jej poziomu. Nasuwa się zatem pytanie: Czym jest homocysteina? Jaki powinien być jej poziom? I jakie choroby nam grożą jeśli jej wysokie stężenia zbyt długo będą się utrzymywać na wysokim poziomie? Oczywiście należy pamiętać, że homocysteina jest pośrednim markerem niedoboru witamin z grupy B.

Czym jest homocysteina?

Homocysteina jest enogennym, siarkowym aminokwasem, niewchodzącym w skład białek, który jest produktem przejściowym ( produkt uboczny w reakcji metylacji) na szklaku przemian innego aminokwasu- metioniny. Homocysteina powstaje w komórce z S-adenozylometioniny (SAM), która z kolei jest substancją uczestnicząca w wielu niezbędnych przemianach biochemicznych w organizmie. Homocysteina powstaje w procesach fizjologicznych w wewnątrz każdej komórki, a więc nie jest aminokwasem dostarczanym wraz z pożywieniem. Transportowana jest na zewnątrz komórek, gdzie można oznaczyć jej stężenie w osoczu. W osoczu też ulega utlenieniu. Jej poziom we krwi oznacza całkowitą jej ilość w organizmie. Homocysteina ulega detoksykacji głównie w wątrobie i w nerkach.

Metabolizm homocysteiny

Homocysteina może zostać przekształcona z powrotem do metioniny, w warunkach jej niedoboru ( w procesie remetylacji) lub w warunkach wysycenia szlaku remetylacji do cysteiny za pomocą syntazy-β-cystationiny i przy udziale witaminy B6 (w procesie transsulfurylacji). W reakcji remetylacji homocysteina przekształcona z powrotem do metioniny i po aktywacji do S-adenozylometioniny bierze udział w metylacji DNA, RNA, białek, fosfolipidów i neuroprzekaźników. W metabolizmie homocysteiny bierze udział wiele substancji, witamin, substancji mineralnych, które są kofaktorami enzymów lub akceptorami grup metylenowych w procesach przemian metabolicznych homocysteiny. Najistotniejszymi kofaktorami tych przemian są m.in.: kwas foliowy, witamina B2, B6 czy B12. Jedną z najczęstszych przyczyn zbyt wysokiego stężenia homocysteiny jest niedobór w diecie produktów bogatych w witaminy z grupy B oraz zbyt wysoka podaż produktów bogatych w aminokwas metioninę ( szczególnie białka zwierzęce). Okazuje się, że znaczne zwiększenie podaży w diecie folianów prowadzić może do obniżenia homocysteiny nawet o 25%, przy czym udział innych kofaktorów tj. witaminy B12 wydaje się mieć mniejszy w tym udział. Niedobór tych mikroskładników substancji może prowadzić do zmniejszenia aktywności enzymów uczestniczących w przemianie homocysteiny, co może skutkować jej wysokim poziomem wewnątrzkomórkowym, a tym samym zwiększonego transportu zewnątrzkomórkowego i wzrostu w osoczu.

Polimorfizm genu MTHFR

Bardzo częstą przyczyną hiperhomocysteinemii są również polimorfizmy genów związanych w tworzeniem enzymów biorących udział w jej przekształceniach. Jednym z najczęściej występujących polimorfizmów w populacji europejskiej jest punktowa mutacja polegająca na zamianie cytozyny (C) na tyminę (T) w pozycji 677 (C677→T) genu MTHFR, który koduje reduktazę metylenotetrahydrofolianową. Przyjmuje się, że w Polsce polimorfizm w układzie homozygotycznym T/T ( obydwoje rodziców) występuje u ok. 10-13% populacji, natomiast w układzie heterozygotycznym C/T występuje u ok. 50 % populacji. W przypadku podejrzenia zaburzeń metylacyjnych niezbędne jest wykonanie badań genetycznych na obecność tych mutacji. Dzięki odpowiednio skomponowanej dietoterapii oraz indywidualnie dobranej suplementacji odpowiednimi formami witamin z grupy B można zapobiegać powstawaniu hiperhomocyteinemii.

Poziom homocysteiny w osoczu

Normy laboratoryjne homocysteiny wynoszą a 5-14 qmol/l. Z pewnością taki szeroki zakres referencyjny może dawać nam złudne poczucie, że nasz wynik jest prawidłowy. Za podwyższony poziom homocysteiny uznaje się > 10qmol/l) i tak stan nazywamy hiperhomocysteinemią i uznawany jest za cytotoksyczny dla organizmu. Za prawidłowe uznaje się stężenie homocysteiny w granicach 5-9 qmol/l. Oczywiście poziom homocysteiny uzależniony jest od wieku, płci czy stanu fizjologicznego. Za prawidłowe stężenia u kobiet planujących ciążę uznaje się 6-7 qmol/l.

Hiperhomocysteinemia, a ciąża

Kobiety planujące ciążę, zwłaszcza te u których występuje mutacja w genie MTHFR, powinny systematycznie kontrolować poziom homocysteiny, gdyż jej wysoki poziom równie niekorzystnie wpływa na płodność, zaburzając interakcję pomiędzy komórka jajową, a plemnikiem, upośledzając implantację zapłodnionego jaja czy wpływając niekorzystnie na proces embriogenezy. Hiperhomocysteinemia może zwiększać ryzyko poronień nawykowych, może hamować rozwój płodu czy doprowadzić do jego obumarcia. Homocysteina gromadząca się w komórkach płodu może doprowadzać do występowania wielu uszkodzeń, wad cewy nerwowej, wad serca, rozszczepu kręgosłupa. Hiperhomocysteinemia u ciężarnych kobiet prowadzić może do hipotrofii płodu i konsekwencji niskiej masy urodzeniowej, przedwczesnego porodu przed 37 tygodniem ciąży, stanu przedrzucawkowego, przedwczesnego odklejania się łożyska, powikłań zakrzepowo-zatorowych, czy nadciśnienia tętniczego. Badacze norwescy stwierdzili zależność pomiędzy hiperhomocysteinemią u kobiet ciężarnych a wadami cewy nerwowej, rozszczepem podniebienia u ich potomstwa, czy wadami stóp. Dlatego tak ważne jest dostarczanie w diecie oraz suplementacji odpowiedniej dawki folianów w okresie prokreacyjnym, zarówno przed planowaniem ciąży, jak i w pierwszych jej miesiącach. Coraz więcej badań wskazuje na skuteczne kontrolowanie i obniżanie poziomu homocysteiny poprzez wprowadzanie suplementacji odpowiednią formą kwasu foliowego w połączeniu z innymi witaminami takimi w grupy B.

Hiperhomocysteinemia, a choroby układu krążenia

Hiperhomocysteinemia związana jest ze zwiększonym ryzykiem rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, choroby serca niedokrwiennej oraz wystąpienia udaru mózgu. Wiele badań wskazuje na zależność pomiędzy występowaniem hiperhomocysteinemii u osób ze zdiagnozowanym pierwotnym nadciśnieniem tętniczym. Długotrwale podwyższone stężenie homocysteiny prowadzić może do uszkodzeń komórki śródbłonka, degradacji elastyny w błonie wewnętrznej, zmniejszenia elastyczności naczyń krwionośnych oraz przyspiesza proces włóknienia i wapnienia. Oczywiście należy pamiętać, iż mechanizm tego oddziaływania jest procesem złożonym i powiązanym z działaniem innych czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Poza tym hiperhomocysteinemia powiązana jest z występowaniem zwiększonego ryzyka powikłań zakrzepowo-zatorowych ze względu na zaburzenia układu homeostazy i aktywację czynników krzepnięcia: V, VII i XII, oraz obniżanie aktywności wiązania antytrombiny III z proteazami.

Hiperhomocysteinemia, a choroby neurodegeneracyjne

Okazuje się, że homocysteina jest niezależnym czynnikiem ryzyka występowania chorób neurodegeneracyjnych tj.: Parksinsonizm czy choroba Alzheimera. Starzenie się komórek związane jest ze wzrostem prozapalnych substancji wolnorodnikowych tzw. Reaktywnych Form Tlenu ( RFT). W procesach neurodegeneracyjnych wysokie stężenia homocysteiny zwiększają znacznie ryzyko powstania zmian miażdżycowych w naczyniach mózgu, które z kolei prowadzić mogą do jego niedotlenienia. Hiperhomocysteinemia zwiększa ryzyko wystąpienia objawów otępiennych nawet 4-5 krotnie w porównaniu z grupą kontrolną. Wielu badaczy upatruje się związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy Alzheimerem, a hiperhomocysteinemią. Obecnie trwają badania z wykorzystaniem suplementacji kwasem foliowym oraz witaminą B12. Niestety wraz z wiekiem spożywamy mniej folianów oraz ich wchłanianie, jak i innych składników odżywczych jest osłabione. Okazuje się, że mężczyźni oraz osoby w podeszłym wieku częściej narażone są na występowanie hiperhomocysteinemii, a badania wskazują nawet o 40% badanych w tej populacji. Mechanizmy związane z toksycznym oddziaływaniem homocysteiny na pracę mózgu powiązywane są z syntezą S-adenozylometioniny, która bierze udział w metylacji neurotransmiterów, mieliny i fosfolipidów błon komórkowych.

Hiperhomocsteinemia, a padaczka

Homocysteinie przypisuje się coraz szersze oddziaływanie na nasz organizm, choć mechanizmy tego oddziaływania w przypadku osób chorujących na padaczkę nie są do końca poznane. Do tej pory odnotowywano zjawisko hiperhomocysteinemii u osób chorujących na padaczkę natomiast nie zajmowano się przyczyną tego zjawiska.

Z pewnością u osób leczonych na padaczkę poziom homocysteiny jest wzrasta podczas terapii stosowania niektórej grupy leków. Karbamazepina, fenytoina, fenobarbital, prymidon należą do grupy leków indukujących cytochrom 450. W grupie badanych przyjmujących tego typu leki odnotowuje się wzrost stężenia homocysteiny w surowicy. Z kolei u osób, które przyjmują leki hamujące cytochrom 450 odnotowuje się jej obniżenie. Leki takie jak klonazepam, lamotrygina, topiramat, wigabatryna nie mają wpływu na cytochrom P450. Wyższe poziomy homocysteiny odnotowywane są u osób chorujących na padaczkę z mutacją genu MTHFR C677T. U dzieci przyjmujących kwas walproinowy oraz karbamazepiny odnotowuje się wzrost poziomu homocysteiny z jednoczesnym obniżeniem kwasu foliowego, choć leczenie generalnie kwasem walproinowym i jego solami w najmniejszym stopniu podwyższa poziom homocysteiny. Badania potwierdzają, iż wraz z długością trwania choroby poziom homocysteiny wzrasta u osób z padaczką lekooporną.

Okazuje się, że zarówno homocysteina, jak i jej metabolity mogą wpływać toksycznie i powodować uszkodzenia neuronów stymulując receptor N-metylo-D-asparaginianu, a tym samym poziom reaktywnych form tlenu ( wolnych rodników). W badaniach na modelach zwierzęcych homocysteina zwiększa toksyczność miedzi i â-amyloidu oraz indukuje apoptozę w neuronach hipokampu. Ponadto podawanie wysokich dawek szczurom powodowało u nich występowanie drgawek. Drgawki odnotowuje się u 20% z homozygotycznym niedoborem b-syntazy cystationiny ( polimorfizm w genie CBS).

Najnowsze badania w grupie niemowląt z zaburzeniami neurologicznymi wykazały częstsze napady padaczkowe u niemowląt, u których odnotowano niedobory witaminy B12. U tej grupy pacjentów odnotowano wysoki poziom homocysteiny lub niski poziom witaminy B12 w surowicy. Okazuje się zatem, ze niedobory witaminy B12 u niemowląt z ciężkimi zaburzeniami neurologicznymi są bardziej powszechne niż dotychczas sądzono.

Hiperhomocysteinemia, a czynniki środowiskowe, styl życia, farmakoterapia

Na podwyższenie stężenia homocysteiny wpływać mogą również czynniki środowiskowe takie jak: nadużywanie alkoholu, kofeiny, palenie tytoniu czy brak aktywności fizycznej. Czynniki te bowiem zaburzają prawidłowe wchłanianie kwasu foliowego. Alkohol blokuje aktywność syntazy metioninowej, a tym samym blokuje proces remetylacji homocysteiny. Z kolei w dymie papierosowym substancje toksyczne inaktywują witaminę B6 w wątrobie, przez co zmniejsza się katabolizm homocysteiny. Długotrwałe przyjmowanie niektórych leków również może przyczyniać się do powstania hiperhomocysteinemii (aminoglutetimid, karbamazepina, cholestyramina, kolestypol, L-dopa, IPP – inhibitory pompy protonowej, sulfazalazyna, metformina, timetroprim, l-metionina, metotreksat, kwas nikotynowy, teofilina, triamteren, tlenek azotu).


Zespół BED ujmowany w kategoriach uzależnienia

Jedzenie jak narkotyk - zespół BED ujmowany w kategoriach uzależnienia

Napadowe objadanie się postrzegane jako częściowa lub całkowita utrata kontroli nad jedzeniem ujmowana jest obecnie jako jeden z poważniejszych problemów współczesnych czasów. Zespół BED charakteryzuje się powtarzalnymi abulicznymi epizodami objadania się, zwykle nie wywołanymi głodem i bez następujących po nich zachowań kompensacyjnych, jak przeczyszczanie, głodówki czy nadmierne ćwiczenia fizyczne. Osoby cierpiące na zespół BED zwykle zgłaszają dyskomfort i poczucie winy w związku ze swoimi nawykami pokarmowymi. Mają ogromną trudność w kontrolowaniu tych zachowań pomimo niezdrowego przyrostu masy ciała i wynikających z niego problemów medycznych.

Zespół napadowego objadania się (Binge Eating Disorder, BED) wpisuje się w koncepcję uzależnień, na rzecz czego istnieją dowody kliniczne i naukowe. Na przykład Cassin i von Ranson (2007) odkryli, że 94% osób dorosłych z BED opisywało siebie jako „uzależnionych od jedzenia” czy „kompulsywnych żarłoków” i spełniało kryteria uzależnienia od substancji wg DSM IV, w przypadku, gdy słowo „substancja” oznaczało „objadanie się”.

Zgodnie z teorią „modelu uzależnienia” niektóre osoby objadają się, mając biologiczną skłonność do pewnych pokarmów. Owa skłonność jest uwarunkowana biologicznie, zatem całkowite wyleczenie problemu nie jest możliwe. Uzależnienie od napadowego objadania się w tym kontekście porównywana jest do uzależnienia od narkotyków czy alkoholu. Nie da się ukryć, ze istnieje wiele podobieństw między klasycznym uzależnieniem a napadowym objadaniem się.

Z biologicznego punktu widzenia uzależnienie od używek i od jedzenia związane są z identycznymi mechanizmami przemian biochemicznych. Głód jedzenia i głód narkotykowy są usuwane przez te same procesy, których rezultatem jest wzrost stężenia dopaminy oraz innych neuroprzekaźników w strukturach mózgu. Przemianom podlegają te same substancje tylko w innych ilościach. Narkotyki znacznie silniej stymulują wzrost produkcji endorfin, a co za tym idzie później następuje silniejszy spadek ich stężenia. Objawy w tym przypadku są znacznie gwałtowniejsze. Choć wiadome jest, że poprawa będzie chwilowa, dla osoby uzależnionej nie ma to najmniejszego znaczenia. Wszelkie odległe następstwa nałogu stają się nieistotne, gdy w mózgu obniża się stężenie neuroprzekaźników.

Dodatkowo u części ludzi stwierdza się zmniejszoną liczbę receptorów dopaminergicznych, czyli takich, do których przyłącza się cząsteczka dopaminy. Ten defekt powoduje, że uzyskanie stanu dobrego, stabilnego samopoczucia napotyka dodatkowe trudności. Natomiast osoby z prawidłową liczbą receptorów znacznie rzadziej odczuwają potrzebę, aby poprawiać samopoczucie sięgając po jedzenie. Okazuje się, że wśród narkomanów i osób otyłych odsetek osób o zmniejszonej liczbie receptorów dopaminowych jest zdecydowanie większy niż przeciętnie w całej populacji.

Biolodzy ewolucyjni twierdzą, iż „głody (cravings)” na cukier lub tłuszcz wykształciły się, aby zwiększyć pobieranie energii przez ludzi w warunkach nieprzewidywalnych pod względem odżywczym, które były normą aż do niedawna. Jednak, w ilościach spożywanych przez ludzi dzisiaj, tłuszcze i cukry mają uzależniający potencjał równy popularnym narkotykom. Niestety przemysł spożywczy reaguje na nasze naturalne pragnienia i stopniowe zwiększanie cukrów i tłuszczów w większości naszych codziennych pokarmów. Podobnie jak różne narkotyki doprowadzają do różnego stopnia uzależnienia, tak pokarmy również różnią się zdolnością do sprzyjania ich nadużywaniu. Obecnie eksperci są pewni i zgodni w twierdzeniu, że składniki odżywcze zawarte w żywności przetworzonej są uzależniające ze względu na skoncentrowanie i wysoką zawartość tłuszczy i cukrów.

Zatem zarówno w przypadku nadużywania narkotyków, jak i nadużywania jedzenia dochodzi do zmian mechanizmów mózgowych w sposób przyczyniający się do ich zwiększającego się, kompulsywnego używania.

Stan naszej psychiki czy emocje można coraz dokładniej opisywać za pomocą wskaźników biochemicznych. Wiadomo, że dopiero od pewnego poziomu dopaminy, serotoniny, acetylocholiny i innych neuroprzekaźników, pojawia się możliwość odczuwania zadowolenia, sprawnego koncentrowania się, skutecznego zapamiętywania. Zatem poziom zadowolenia, nie zależy tylko od zewnętrznych czynników i osobniczych cech charakteru, ale w ogromnym stopniu związany jest z prawidłowym metabolizmem mózgu. Kiedy w mózgu obniża się stężenie owych hormonów, nasze samopoczucie ulega pogorszeniu i aby uległo poprawie, sięgamy po jedzenie. Dlatego może on stać się niebezpiecznym narkotykiem.

W rozwoju uzależnienia od używek istotne role przypisuje się czynnikom środowiskowym. Funkcjonowanie w konkretnej przestrzeni społecznej zwiększa prawdopodobieństwo popadnięcia w nałóg. Podobnie bywa z nałogiem jedzenia. Jeżeli przyjmiemy, że jednym z podstawowych mierników liczby uzależnionych jest w tym wypadku rozpowszechnienie nadwagi i otyłości, które stanowią bezpośrednie następstwo niekontrolowanego objadania się, to zauważyć możemy szereg prawidłowości.

Jedna z najbardziej wyróżniających cech uzależnienia od narkotyków jest określana przez osoby uzależnione mianem „głodu”, pojawiającego się w czasie ich rozpaczliwych i powtarzanych prób wyjścia z nałogu. Silne odczucie „głodu” u uzależnionych, które może zostać wywołane nawet przez niewielką „dawkę” - podobnie jak przez inne uwarunkowane wskazówki środowiskowe – uważa się za przyczyniające się do słabych długoterminowych wyników leczenia. Badania pokazują, że „głody” jedzeniowe są znacząco wyższe u osób dotkniętych BED.

Jednakże nie należy skupiać się na samych podobieństwach, a mieć na uwadze również różnice pomiędzy tymi formami zachowań, mające kluczowe znaczenie dla ich zrozumienia oraz skutecznej terapii. Trzema głównymi różnicami pomiędzy napadowym objadaniem się a nadużywaniem środków odurzających są:

  1. Napadowe objadanie się nie polega na spożywaniu określonych produktów, lecz na spożywaniu ich nadmiernych ilości.
  2. Osoby napadowo objadające się, pragną uwolnić się od takiego zachowania, nieustannie starając się ograniczyć ilość przyjmowanych produktów. Owe zachowanie kojarzy się z brakiem kontroli nad jedzeniem oraz ryzykiem niekontrolowania wagi. Osoby nadużywające alkoholu i narkotyków nie są wewnętrznie zdeterminowane, aby unikać używek.
  3. Osoby napadowo objadające się, czują strach przed zaangażowaniem się w takie zachowanie. Często napadowemu objadaniu się towarzyszą określone postawy wobec swojej figury i wagi, związane z postrzeganiem siebie,a co za tym idzie z niezadowoleniem z własnego ciała. Niestety pragnienie ograniczenia jedzenia sprawia, iż osoby te zaczynają się objadać. Natomiast powodem, dla którego osoby uzależnione od używek sięgają po nie, nie jest to, ze pragną ich uniknąć.

Różnice pomiędzy napadowym objadaniem się, a uzależnieniem od narkotyków, czy alkoholu, wymuszają wprowadzanie odmiennych terapii i sposobów leczenia. W przypadku większości problemów z napadowym objadaniem się terapia powinna skupić się na powściągnięciu samokontroli, natomiast w leczeniu uzależnień od używek leczenie powinno koncentrować się na jej umocnieniu.

Opracowano wiele teorii w celu opisania przyczyn zaburzeń odżywiania się, które kładą nacisk na różne czynniki. Modele fizjologiczne skupiają się na czynnikach genetycznych, natomiast podejście poznawczo-behawioralne, model społeczno-kulturowy i model znaczących wydarzeń umieszczają jednostkę w jej kontekście społecznym.

Uważam, iż czynnikami wpływającymi na skłonności do napadowego objadania się są nie tylko koncepcje biologiczne, fizjologiczne czy genetyczne. Wiadomo jest, iż w tych modelach zaburzeń odżywiania istnieją problemy, związane wytłumaczeniem pewnych zależności związanych z płcią, wiekiem, demografią czy statusem społeczno-ekonomicznym. Dlatego wielu zachowań należy dopatrywać się również w powiązaniu z czynnikami społecznymi i kulturowymi.

Napadowe objadanie się to bardzo złożone zjawisko, które zapewne należy łączyć z cechami typowego uzależnienia. Jednak istnieje wiele czynników różnicujących te zachowania. Zespół BED posiada znamiona typowego uzależnienia, w którym substancją aktywującą jest jedzenie, tak jak inne używki, z drugiej zaś strony posiada szereg podobieństw do innych uzależnień tj. zakupy, hazard, gdzie sama aktywność charakteryzuje się właściwościami wzmacniającymi.

Osoby cierpiące na zespół BED wymagają podjęcia interwencji terapeutycznej, które pomimo iż wymagają długotrwałego procesu, bywają skuteczne, a osoby dotknięte tym problemem mogą powrócić do pełni zdrowia. Więcej ciekawych artykułów na Blogu!